piątek, 8 listopada 2013

Manifestacyjny tydzień

Na początek kilka zdań wyjaśnienia.


Jakiś czas temu dostałam propozycje od portalu www.blogerzyzeswiata.pl aby pisać i pisać o tym co ciekawego dzieje się w kraju zwanym Francją. Portal skupia polskich blogerów z rożnych zakątków świata i ma na celu pomóc czytelnikom w zapoznaniu się z aktualnymi wiadomościami z danego państwa.

Dziękuję za udzielenie mi zaufania w moim amatorskim blogowym świecie - postaram się nie zawieść!

Jako że mam większy kontakt z miastem zwanym Paryż, nie chce Was nie zanudzać tylko szybko, krótko i zwięźle relacjonować sytuacje panujące w moim mieście – całkiem prawdopodobne, że czasami wybiegnę poza terytorium Île-de-France.

**********************************************************

Ten tydzień we Francji zaczął się pod hasłem „manifestacje” (jakże by mogło być inaczej pomyślą sobie niektórzy).

Najpierw manifestacje licealistów o równe traktowanie emigrantów w szkołach i nie „wywalanie” ich z kraju tylko dlatego, ze rodzina przebywa nielegalnie. Leonarda bo tak ma na imię dziewczynka od której to się zaczęło, przez 4 lata uczęszczała do francuskiej szkoły – teraz w wieku 15 lat sąd francuski nakazał całej jej rodzinie wrócić do ich rodowitego kraju – Kosowa. Problem deportacji dotknal takze nastoletniego Khatchika - chlopca z Armenii, ktorego takze po latach spedzonych we francuskich szkolach rząd kazal wyslac do domu...


Demonstracje licealistow na ulicach Paryża

Nastolatkowie zaczęli wałczyć o prawo Leonardy do pozostania i kontynuowania dalszej nauki na terytorium Asterixa – nawet sam prezydent François Hollande pozwolił jej na powrót ale … bez rodziny. To jest raczej trudny temat i raczej nie jest łatwo zdecydować czy warto jest dziecku być w obcym kraju bez rodziny ale na dobrych warunkach i mieć w miarę ustabilizowana sytuacje życiową w dalszej przyszłości czy jednak za wszelką cenę pozostać z rodziną. Ten temat jest o tyle trudny, że dotyczy przecież wielu emigrantów, niezależnie od wieku.

Mainfestacja tzw. „czerwonych czapek bretońskich”.

Kolejnymi manifestacjami były te w Bretanii, gdzie wielu ludzi sprzeciwiało się problemowi bezrobocia-nie zamykaniem zakladu pracy. Kolejny ciężki temat tak istotny w naszym ojczystym kraju. Wyobraźmy sobie, przykładowo w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie stopa bezrobocia sięga najwyżej (ponad 20%) ludzie zaczynają protestować – przed zwolnieniami, zamykaniem fabryk, zmniejszeniem opłat itp. W Polsce sytuacja absurdalna, prawda? We Francji jednak ludzie nie umieją inaczej funkcjonować - w końcu zostali wychowani w duchu rebelii i wolności i musza na każdą złą sytuacje odpowiadać manifestacjami, strajkami.

Odbiegajac znacznie od powyższego tematu: w tym tygodniu także miała miejsce dość przyjemna dla Francuzów okoliczność - Prix Goncourt.
Francuska literacka nagroda powędrowała do pana Pierre Lemaitre za powieść „Au revoir là-haut”,
a kolejna nagroda literacka tzw. Prix Renaudot została przekazana dla autora Yann Moix za jego „Naissance”.

2 komentarze:

  1. Bardzo pożywna garść informacji, których nie wyłapałam gdzie indziej - dzięki :)

    Od Francuzów naprawdę można uczyć się tego błyskawicznego ulicznego manifestowania swoich zapatrywań na decyzje rządzących. Właściwie to rodzaj nieustającego, ważnego dialogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuje za komentarz :) i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń