czwartek, 5 grudnia 2013

Tym potrzebującym czyli Téléthon 2013

Siedzac sobie tak w resto McDonald's podszedl do mnie czlowiek. Jeden z tych, ktorzy imprezuja za zywota non stop...juz siegalam po portfel aby dac mu kilka groszy ale on poprosil mnie zeby kupic mu cos do jedzenia. Wczesniej kupilam jakis zestaw i jedna dziurka od nosa wciagnelam frytki (bylam glodna) natomiast burger lezal grzecznie obok. Dalam mu rzecz jasna ta kanapke po czym on podziekowal i odszedl.

To bylo wczoraj...

Jeszcze jeden dzien zostal do telethon. Francuskiego wydania Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy. Wielu znanych osobistosci w tym aktorow czy muzykow, udziela sie na rzecz chorych dzieci.


Wsparciem na rzecz kampanii zajmuja sie firmy takie jak eBay, Facebook czy chocby Kenzo.

To juz 27 wydanie tego przedsiewziecia, ktore w tym roku trwa od 06-go do 08-go grudnia.

Francuscy muzycy, m.in. Patrick Bruel,Bénabar i Cali utworzyli hymn tegorocznej imprezy pt. Arc en ciel i bedzie on emitowany w FRANCE2 juz jutro tzn. w piatek.

Piosenke bedzie mozna sciagnac za pomoca iTunes i bedzie ona wspierac fundacje, ktora pomaga dzieciom w walce z chorobami. AFM-Téléthon jest organizacja zlozona m. in. z rodzicow, ktorych dzieci cierpia na choroby i juz od lat zajmuje sie pomoca i organizowaniem tego typu imprez. Bezposrednio na ich stronie mozna ofiarowac pomoc tym potrzebujacym.

Tak niewiele dla jednych, a tak WIELE dla drugich...

sobota, 30 listopada 2013

Noces végétales

Dzisiaj bedzie kulturalne zwiedzanko :)
Zabiore Was mianowicie do Jardin des Plantes, gdzie jest fajna ekspozycja (oczywiscie dzieki Ci moj kochany Wyslanniku za zdjecia i za opowiesci) i jest bardzo roślinnie.
 
Jardin des Plantes miesci sie w piatej dzielnicy Paryża i jest bardzo ladnym miejscem do swobodnego oddychania i odpoczynku posrod pieknych krzewow, kwiatow i innych parkowych alejek.
Zdecydowanie ladniej jest jak przyjdzie wiosna czy jest juz lato i calosc zakwita i pachnie tak pieknie, ze czloweiczek sie cieszy mogac to wszystko zobaczyc. 
Jednak gdy wybierzecie się tam w takie chlodniejsze sezony jakimi jest na przyklad jesien lub zblizajaca sie zima zachecam Was do zagladniecia do pawilonu umieszczonego wewnątrz Jardin des Plantes.
Akurat teraz jest tam wlasnie ta ekspozycja poswiecona "ubraniu" drzew i krzewów.
Wyobrażacie sobie świat natury stworzony przez komponenty, plastik, ceramikę, szkło czy silikon?
W każdym razie po części można to teraz zobaczyć.

"Noces végétales" bo tak zwie się expo, jest zawdzięczana swojemu twórcy - Tzuri Gueta - projektantowi, który skupia się głównie na biżuterii i tekstyliach.


Zmodernizował on naturalna formę świata flory i nadał im swój własny, niepowtarzalny obraz, odziany w tekstylne twory.

 
Odzienie to, to nic innego jak siec koronkowego cienkiego silikonowego tworzywa.
 


Dzięki tej ekspozycji można zobaczyć i poczuć cienką granicę pomiędzy tworzeniem a odtwarzaniem roślin - gdzie jest prawda a gdzie fałsz (?)


Nie wiadomo, ale jest to zdecydowanie nowatorskie spostrzeżenie człowieka na otaczającą nas naturę.

 
To ciekawe poczuć się w wielkiej szklarni niczym w laboratorium, w takim inkubatorze gdzie można zobaczyć przekształcone lub "podrobione" cuda natury jakimi są rośliny.
 
 


Wystawa jest do 02.02.2014.
Cały tydzień od 10 do 17/18 (z wyjątkiem wtorków).
Cena expo to 6 euro (normalny) i 4 euro (ulgowy).
 
Adres:
Grandes Serres du Jardin des Plantes - 57 rue Cuvier 75005 Paris
 

piątek, 22 listopada 2013

Paryż - bawimy się!

Pisze ten post ze względu na wdzięczny dzień jakim jest piątek - święty dzień, który od dawien dawna kojarzony jest z imprezami.

A więc krąży po mieście plotka, że dzisiejszy Paryż nie jest już tak natchniony duchem imprezowania jak to było kiedyś w latach 20tych czy 30tych ubiegłego wieku.

Dzisiaj Miasto Świateł określane jest raczej jako "Europejska Stolice Nudy". Wiem, ze to może zszokować niektórych ale tak właśnie określono Paryż kilka lat temu (dokładnie taka nazwę nadało miastu Le Monde - porównując francuska stolice do Londynu, Berlina czy Barcelony). Wielu śmiałków raczyło twierdzić, że nocne życie w mieście (w tym imprezy rodem z Wielkiego Gatsby'ego) - zaczęły umierać śmiercią naturalną lub zostały wliczone w duch przeszłości-emerytura!

Tak być nie może! Przecież to Paryż, do Jasnej Anielki!

I tak oto, moi mili Czytelnicy, ustanowiono, że przed wyborem nowego mera Paryża (uwaga wybory już za 6 miesięcy!), zostanie wybrany mer "nocnego życia".

Clément Léon - "Człowiek Waszych Nocy "

I tak oto  Clément Léon, dziennikarz i znawca życia nocą został wybrany glosami w liczbie 2,200 - nowym merem "naszych nocy".

Póki co ja trzymam za Leonka kciuki - niech chłopak się wykaże i postawi na nogi szalone nocne życie w Paryżu.

Wam moi drodzy życzę udanego weekendu, udanej aury i jeżeli gdzieś dziś zabłądzicie do jakiegoś baru czy klubu - udanej imprezy!

piątek, 15 listopada 2013

Czas na "uprowadzenie" ...


Zaczne moze od tego, ze niestety Francuzi narazani sa na czeste uprowadzenia - czestsze niz my Polacy. U nas w kraju raczej sie o tym nie mowi bo w koncu to jest inne Panstwo.

Czy ma to zwiazek z wojnami, ekspansjami terytorialnymi, ktore byly lub sa nieodzowne w kulturze francuskiej...
W czwartek uprowadzony zostal francuski katolicki ksiadz - Georges Vandenbeusch. Zostal porwany na terenie Kamerunu. Miejsce porwania (polnocny Kamerun) jest okreslane przez francuskie ministerstwo spraw zagranicznych jako "czerwona strefa". Jest to miejsce formalnie odradzane do przyjazdow, wlasnie ze wzgledow grozb terrorystycznych czy ryzyka porywan. Mimo tego ksiadz, od ponad 2 lat zdecydowal sie tam zyc i pomogac miejscowej ludnosci.
Najprawdopodobniej zostal porwany przez formacje Boko Haram - nigersko-islamska grupe znana z przeprowadzan "operacji" wlasnie na tych regionach.

Co dalej? Wyslano za nim misje poszukiwawcza, ktora trwa nadal. Prezydent Hollande poprosil Francuzow o ostroznosc i oswiadczyl, ze rzad francuski zrobi wszystko by go uwolnic.

Mam nadzieje, ze ten ksiadz, ktory pomagal tam dzieciom, znajdzie sie szybko- bedzie caly i zdrowy...
Porwanie tego ksiedza mialo miejsce dokladnie na nastepny dzien, kiedy to USA uznalo oficjalnie grupe Boko Haram za zagraniczna organizajce terrorystyczna.

Pomyslalam sobie, ze napisze o tym w poscie, choc wielu zada sobie pytanie "co mnie obchodzi jakis francuski ksiadz?". Ale czy wielu z nas zdaje sobie sprawe, ze na innych kontynentach naszej planety dzieja sie naprawde straszne i okropne rzeczy? I niestety nie mamy na to wplywu.

Szkoda, ze ten smutny wpis jest na poczatek weekendu ale widac porywacze nie maja poczucia czasu...

piątek, 8 listopada 2013

Manifestacyjny tydzień

Na początek kilka zdań wyjaśnienia.


Jakiś czas temu dostałam propozycje od portalu www.blogerzyzeswiata.pl aby pisać i pisać o tym co ciekawego dzieje się w kraju zwanym Francją. Portal skupia polskich blogerów z rożnych zakątków świata i ma na celu pomóc czytelnikom w zapoznaniu się z aktualnymi wiadomościami z danego państwa.

Dziękuję za udzielenie mi zaufania w moim amatorskim blogowym świecie - postaram się nie zawieść!

Jako że mam większy kontakt z miastem zwanym Paryż, nie chce Was nie zanudzać tylko szybko, krótko i zwięźle relacjonować sytuacje panujące w moim mieście – całkiem prawdopodobne, że czasami wybiegnę poza terytorium Île-de-France.

**********************************************************

Ten tydzień we Francji zaczął się pod hasłem „manifestacje” (jakże by mogło być inaczej pomyślą sobie niektórzy).

Najpierw manifestacje licealistów o równe traktowanie emigrantów w szkołach i nie „wywalanie” ich z kraju tylko dlatego, ze rodzina przebywa nielegalnie. Leonarda bo tak ma na imię dziewczynka od której to się zaczęło, przez 4 lata uczęszczała do francuskiej szkoły – teraz w wieku 15 lat sąd francuski nakazał całej jej rodzinie wrócić do ich rodowitego kraju – Kosowa. Problem deportacji dotknal takze nastoletniego Khatchika - chlopca z Armenii, ktorego takze po latach spedzonych we francuskich szkolach rząd kazal wyslac do domu...


Demonstracje licealistow na ulicach Paryża

Nastolatkowie zaczęli wałczyć o prawo Leonardy do pozostania i kontynuowania dalszej nauki na terytorium Asterixa – nawet sam prezydent François Hollande pozwolił jej na powrót ale … bez rodziny. To jest raczej trudny temat i raczej nie jest łatwo zdecydować czy warto jest dziecku być w obcym kraju bez rodziny ale na dobrych warunkach i mieć w miarę ustabilizowana sytuacje życiową w dalszej przyszłości czy jednak za wszelką cenę pozostać z rodziną. Ten temat jest o tyle trudny, że dotyczy przecież wielu emigrantów, niezależnie od wieku.

Mainfestacja tzw. „czerwonych czapek bretońskich”.

Kolejnymi manifestacjami były te w Bretanii, gdzie wielu ludzi sprzeciwiało się problemowi bezrobocia-nie zamykaniem zakladu pracy. Kolejny ciężki temat tak istotny w naszym ojczystym kraju. Wyobraźmy sobie, przykładowo w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie stopa bezrobocia sięga najwyżej (ponad 20%) ludzie zaczynają protestować – przed zwolnieniami, zamykaniem fabryk, zmniejszeniem opłat itp. W Polsce sytuacja absurdalna, prawda? We Francji jednak ludzie nie umieją inaczej funkcjonować - w końcu zostali wychowani w duchu rebelii i wolności i musza na każdą złą sytuacje odpowiadać manifestacjami, strajkami.

Odbiegajac znacznie od powyższego tematu: w tym tygodniu także miała miejsce dość przyjemna dla Francuzów okoliczność - Prix Goncourt.
Francuska literacka nagroda powędrowała do pana Pierre Lemaitre za powieść „Au revoir là-haut”,
a kolejna nagroda literacka tzw. Prix Renaudot została przekazana dla autora Yann Moix za jego „Naissance”.

wtorek, 5 listopada 2013

Muzyczna Olympia


Moim pierwszym koncertem w Paryżu, na który udało mi się zawitać był ten wykonywany przez francuskiego pieśniarza Serge Lama.
Ten urodzony w Bordeaux artysta jest tak popularny we Francji, jak w Polsce przykładowo Krzysztof Krawczyk.
Wracam wspomnieniami ponieważ koncert był szczególny - artysta świętował swoje 50-lecie na scenie. Sam koncert odbył się w Olympii. Sławnej sali koncertowej, w której swoje utwory wykonywali tacy artyści jak Edith Piaf, Jimi Hendrix czy nasza polska Edyta Geppert.



Dawniej artyści, którzy występowali w tej sali koncertowej mogli poszczycić się nie lada prestiżem, ponieważ nie zapraszano tam wszystkich artystów a jedynie tych wybranych - był to swego rodzaju zaszczyt.
Dzisiaj do sali zapraszane są przeróżne gwiazdy i pomimo upływu lat nadal można tam wyczuć ducha prestiżu.

Wracając do koncertu. Idąc tam zostałam nastraszona, że możliwie będę najmłodszą fanką samego artysty. I rzeczywiście, średnia wieku była lekko nie patrząc dwa razy mój własny wiek, ale artysta pomimo swoich 70 lat dał niezłego czadu!
Miałyśmy super miejsca (na balkonie), z których można było zobaczyć cały zespól artysty.
Mała uwaga, która przyszła mi na myśl.
W wielu miejscach w Paryżu typu teatr, opera czy właśnie taka sala koncertowa przy wejściu na widownie czekają na nas młode osoby (przeważnie dziewczęta), które odprowadzają nas na nasze miejsca. Są to tzw. Ouvreuses. Gdy już Was posadzą na określone miejsca nie zapomnijcie im dać napiwku (1 lub 2 Euro). Inaczej będą one stały przy Waszym krzesełku, czekając na napiwek. Takie są zasady :)

Wracając po raz drugi.

Na scenie towarzyszyło mu około 7 osób - w tym cztery babeczki - które nadały koncertowi niezwykle brzmienie. Ludzie siedzący na widowni klaskali, cieszyli się, śpiewali razem z artysta (ja niestety nie znałam wtedy żadnego kawałka) - bawili się przednie.
Po kilku bisach i po skończonym koncercie byłam nadal pod wrażeniem siły głosu, czystości, zrobionego show - tego wszystkiego naprawdę się nie spodziewałam.
Na koniec jedna z jego najsławniejszych piosenek pt. "Je suis malade".

piątek, 1 listopada 2013

Dzien Wszystkich Swietych

Związana z Dniem Wszystkich Świętych tradycja rozpoczyna się gonitwą po cmentarzach. Rano trzeba zawieźć wiązanki, kwiaty na groby. Później trzeba zapalić znicze na znak pamięci, szacunku, miłości lub po prostu zapalić je tam, gdzie już od dawna nikt nie zapalał. 
Na cmentarzu spotkamy wielu znajomych, którzy podobnie wyjechali z rodzinnego miasta za chlebem, za miłością, z braku laku...
Zamienimy z nimi wiele zdań typu nic nieznaczące "jak się masz", "ja teraz mieszkam w ...", "pracuje jako..." lub inne mniej istotne rzeczy.
Oczywiście na cmentarzu będzie super pora na pokazanie się koleżankom jak świetnie prezentuje się w nowej kurtce czy płaszczu, z nowa torebka do której w sam raz pasują te kozaczki.
Zaobserwujemy rwetes, związany z gorączką pt. "jadę samochodem". Tłumy samochodów parkujących gdzie się tylko da, korkujących gdzie się tylko da i samych zainteresowanych - czyli kierowców kłócących się gdzie się tylko da. To jest to!
Następnie pojedziemy do rodziny aby ich zobaczyć bo dawno się nie widzieliśmy - przegadać o różnych już nieco ważniejszych sprawach, zjeść mega tony samych pysznych posiłków, przygotowanych przez mamy, ciocie, kuzynki, babcie itp.
Nie wiem czy tak jest u Was, drodzy czytający, ale ja znam taki scenariusz Wszystkich Świętych spędzanych w Polsce.
W Paryżu główną mekką Polonii w ten dzień jest grób z tablicą Fryderyk Chopin. Wiele osób nie mających bliskich pochowanych we Francji czy w jej stolicy, uczęszcza na cmentarz Père-Lachaise aby zapalić symbolicznie znicz za pamięć swoich krewnych czy przyjaciół.

Grobowiec Fryderyka Chopina

W kulturze francuskiej dzień 1-go listopada wygląda inaczej niż ten w naszym ojczystym kraju. W Polsce jest tak jakoś spokojnie, kolorowo od światełek ze zniczy. Tam na cmentarzach jest raczej kwieciście ale tylu zniczy raczej nie ma.
Innym ciekawym miejscem na paryskim cmentarzu jest pomnika Jima Morrisona z legendarnej grupy The Doors. Przy nim spotyka się wiele osób - fanów muzyka. Palą tam papierosy, skręty, zostawiają kartki, kwiaty-wszystko aby uczcić jego pamięć.

Grób Jima Morrisona
Na koniec postu  fajny kawałek wykonany przez The Doors, według mnie nadający się na dzisiejszy sentymentalny dzień.

niedziela, 20 października 2013

Tour Paris 13

Czy to nie jest pomysłowe aby przed zlikwidowaniem jakiejś rzeczy zrobić z niej jeszcze użytek?

W Paryżu stało się ostatnimi czasy modnym tego typu działanie.

Wyobraźcie sobie stary, zaniedbany blok, który z wielu powodów nie nadaje się już do dalszego użytkowania. Ktoś wtedy wpada na pomysł: a może by tak jeszcze zmienić cos w tym "biednym" budynku? Może jeszcze niech czymś zasłynie? Zaskoczy...

Tour Paris 13

I tak oto Proszę Państwa w 13 dzielnicy pięknego miasta, ktoś zaproponował aby międzynarodowa rzesza artystów (w liczbie 80 - Banksy'ego niestety brak) zrobiła swoje projekty w budynku przeznaczonym do wyburzenia!



Na prawie 4,500 m2 wykonano, techniką typu STREET ART coś naprawdę niesamowitego.



Ekspozycja jest wszędzie: na ziemi, na ścianach, na murze. Praktycznie na każdym kawałku wolnej i gotowej do zagospodarowania przestrzeni.

 

Do zobaczenia jest w sumie 8 pięter (plus parter i piwnica), 36 mieszkań a całość otwarta dla wszystkich - dla szerokiej widowni - całkowicie za darmo.
Zdjęcia, filmy, graffiti, techniki szablonowe oraz innego rodzaju ekspozycje są dostępne dosłownie na wyciagnięcie ręki.

Jest tylko jeden mały minusik - KOLEJKI!

Ach te kolejki

To wydarzenie cieszy się taką popularnością, że jest mnóstwo ale to mnóstwo ludzi chcących zobaczyć ekspozycje. Także jeżeli się tam wybieracie, weźcie ze sobą jakieś jedzenie - bo swoje trzeba odstać.
Mój paryski Wysłannik robił podejście 3 razy! I niestety poniósł fiasko. Ale ja i tak jestem mu baaaardzo wdzięczna :)

Wystawa jest do końca października - później następuje wyburzanie bloku (lepiej wtedy nie być w okolicy).

Mona Lisa w innej odslonie

Ekspozycja Tour Paris 13 jest bardzo ciekawa i godna zobaczenia.
Zwiedzać można od wtorku do niedzieli od godziny 10 do 20 (pamiętajcie tylko do 31.10.13!)
Ze względów bezpieczeństwa, wpuszczane są grupki po 49 osób.

A więc serdecznie polecam marsz pod 5 rue Fulton, Paris 13e - linia metra numero 6. przystanek Quai de la Gare.

Nawet sam Serge Gainsbourg pojawił się na wystawie

Pod tym linkiem możecie sobie zrobić spacer wirtualny, tak na zachętę :)



Z ciekawostek to powiem Wam, że nie jest to taki pierwszy projekt w Paryżu.

Jednym z wcześniejszym projektów (nie wiem czy nie pierwszym) było przerobienie sławnego Les Bains Douches, znanej paryskiej dyskoteki-klubu w cudnej dzielnicy Marais. Dyrektorem w tymże klubie był miedzy innymi David Guetta. Bywalcy ówczesnego klubu to śmietanka artystów branży muzycznej, aktorskiej czy świata mody. Do klubu zaglądali miedzy innymi: Andy Warhol, Yves Saint Laurent, Karl Lagerfeld, Grace Jones, Spike Lee, Kim Basinger, Sean Penn, Johnny Depp i wielu innych.
Dyskoteka ta miała być zburzona ze względu na źle przeprowadzony remont, przez jednego z właścicieli. Co dalej groziło zawaleniem się lokalu...

Projekt street-art w tym miejscu był dostępny tylko przez stronę internetowa, a później można było zobaczyć  efekt całego przeobrażenia w galerii.
Nie było możliwości zwiedzania rzeczywistego miejsca rozbiórki.

Miejsce natomiast zostanie zagospodarowane.
W przyszłym roku tj. 2014, w miejscu kultowej dyskoteki zostanie zbudowany luksusowy hotel...

wtorek, 15 października 2013

Czas na Strasburg

Nie wiem czy to nie szczyt bezczelności tak sobie siedzieć w pracy i … zaczynać bloga :)

Ale cóż – nie mam nic na swoje usprawiedliwienie poza tym, że jakoś ten czas trzeba spędzić … i że ostatnio jestem targana duchem melancholii (precz ty maro, a kysz!)

Wiec dzisiaj będzie bardzo foto i uwaga: zero Paryża !!!

A wiec w zbiorach swojego dysku znalazłam kilka fotek o podłożu historycznym, pokazujących moją ostatnią delegację/wizytę w Alzacji – pięknej krainie we Francji, położonej przy granicy Niemiec i Szwajcarii.
Zdjęcia datuje na ponad rok temu … wiec to jeszcze nie prehistoria.

Na dzisiejszy ogień pójdzie Strasburg –  stolica regionu, która jest tak zabytkowa, znana i zarazem piękna, ze trzeba ja odwiedzić będąc we Francji.
Mała uwaga: Strasburg leży ok 500 km od Paryża.

Oto kilka miejsc, które zasługują na chwile postoju i podziwu :)

Najstarsza kamienica strasburskiego śródmieścia

 
 
zwana dalej Maison Kammerzell
 
 
zaraz przy niej znajduje się najstarsza w mieście katedra
 
 

Katedra Najświętszej Marii Panny została budowana w okresie XIII-XV wieku



w jej wnętrzu znajduje się piękna rzeźba kamienna tzw. Anielski Filar

 
 a także piękne witraże pośród strzelistych ścian katedry
 


oraz działający (!) zegar astronomiczny (okres renesansu)


wychodząc z katedry możemy podziwiać zachwycające drzwi (które chyba powinnam opisać na początku)


znowu lądujemy na śródmieściu


gdzie ku naszym oczom kłania się widok wspaniałej zabytkowej architektury


przechadzając się dalej (oczywiście po przerwie na kawce), zawędrujemy do pięknej dzielnicy Strasburga zwanej Petite France



ta okolica bardzo przypadła mi do gustu ze względu na swój malowniczy krajobraz

 
i nawet możemy sobie zrobić rejs po Renie takim fajnym wycieczkowcem
 


a później pójdziemy zwiedzać ciekawą i "nowoczesną" budowlę jaką jest dworzec, za szklana fasadą kryje się prawdziwa perełka architektury - może uda Wam się to zobaczyć


oczywiście zobaczymy symbol miasta czyli Parlament Europejski

 
i skończymy swój dzień w Strasburgu, kolacją w restauracji La Cloche à Fromage, pod adresem
27 Rue des Tonneliers,  67000 STRASBOURG 
gdzie można podziwiać wielki klosz z rożnymi rodzajami serka a później smakować niektóre specjaly - uwaga po wejściu do resto przywita nas mocny zapach J
 
 


niedziela, 6 października 2013

Słodkość w muzeum

Dzisiaj będzie coś na przetrawienie po ostatnim poście.
Sztukę kocham bardzo - bez dwóch zdań, co jeszcze kocham  - czekoladę i słodkości. Gdy mogę połączyć te dwie rzeczy (w sumie to trzy) jestem bardzo ale to bardzo usatysfakcjonowana.
Jeżeli tak jak ja lubicie łączyć przyjemne z pożytecznym to zachęcam Was do wybrania się na Bulwar Haussmanna w 8 dzielnicy. Tam przechadzając się, znienacka natraficie na numer 158 pod którym, to znajdować się będzie muzeum zwane dalej Musée Jacquemart-André.

Musée Jacquemart-André

Budynek powstały pod koniec XIX wieku oferuje wiele pięknych dziel, które należały do prywatnej kolekcji, a które w roku 1913 zostały przekazane dla podziwiania przez szerszą publiczność.
Małżeństwo kolekcjonerów, od nazwisk których pochodzi nazwa muzeum, poświeciło cale swoje życie i fundusze na zbieranie dziel sztuki takich jak obrazy, wyroby z ceramiki, ze złota czy choćby biżuterie. Małżeństwo w poszukiwaniu cennych "perełek" znane było z częstych wypraw do Włoch, a także z podroży do Kairu, Bejrutu czy Aten.
Warto także zwrócić uwagę na liczne antyki, meble czy rzeźby -  a wszystko to utrzymane jest w duchu starej paryskiej arystokracji.
Wejście do muzeum kosztować nas będzie 9,5 euro - za tą cenę dostaniemy również przenośne urządzenie jako naszego przewodnika czyli tzw. "audio guide". Uwaga przewodnik będzie do nas mówił w ośmiu językach - oczywiście z pominięciem polskiego (sarkazm autora).


Stare zdjęcie przedstawiające salonik muzyczny

Z ciekawostek, na które zwróciłam uwagę zasługuje fakt jak poznało się to małżeństwo pasjonatów.
On, jako ze był miłośnikiem dziel sztuki i pochodził z dość bogatej rodziny, zażyczył sobie żeby jego portret został namalowany przez znaną wówczas młoda malarkę. I tak po 9 latach zostali małżeństwem i zamieszkali w ścianach dzisiejszego muzeum.

A wiec zbliżamy się do tematu słodkości.
W środku muzeum znajduje się jedna z piękniejszych kawiarenek jakie miałam okazje widzieć w Paryżu. Już jak wchodzicie do głównej sali można poczuć ten niesamowity duch sztuki. Zaraz przy wejściu na sale po prawej stronie przywita Was wystawa cudnych i świeżutkich deserków, serwowanych w danym dniu. F9M5NUG59S98

Mniam!
Warto do także pysznego ciasteczka zamówić sobie herbatkę.
Niestety kawiarnia czynna jest tylko do 17:30 wiec trzeba się spieszyć. Dodatkowo jest to jedna sala z tarasem (z którego mamy piękny widok na ogród), a kawiarnia nie przyjmuje rezerwacji.
Plusem jest to, ze aby wejść na degustacje do kawiarni nie musimy kupować biletu do muzeum.
Wiec patrzcie uważnie na "strzałki" aby stanąć w odpowiedniej kolejce!

piątek, 4 października 2013

Mój paryski kebab

Ojej wiem, ze to baaardzo niezdrowe jedzenie i ze nie powinnam lobbować tego typu przekąsek. No cóż, będę!

Bo czasami ogarnia mnie taka chęć skosztowania tego tak fajnie niezdrowego jedzenia, ze aż mi się uszy trzęsą.

Pamiętam te czasy studenckie, kiedy to po imprezie szło się na głodniaka w poszukiwaniu jakiejś otwartej budki z czymś ciepłym do jedzenia. Jeśli impreza miała miejsce gdzieś w okolicach Rynku to przeważnie wędrowało się na Floriańska bo tam koło godziny 4 nad ranem serwowali „pyszne” (smaku tak naprawdę nie pamiętam-to był jedyny czynny o tej porze lokal w okolicy) kebaby. Jeżeli jednak było się, powiedzmy na Kazimierzu, to truchtem dobiegało się do Hali Targowej, gdzie znajdował się przenośny punkt gastronomiczny koloru niebieskiego, serwujący gorące kiełbaski.
Po zakończeniu jedzenia zawsze, ale to zawsze polowa sosów lądowała bądź to na moich włosach, bądź ubraniu czy na obuwiu. Przez to moje, a jakże, niechlujne jedzenie miałam przez pewien czas uraz do konsumpcji kebaba. Nie wiem czemu ale zawsze obwiniałam za to „kebaba”.
No nic wspomnienia, wspomnieniami a tu człowiek głodny siedzi. A w końcu jest piątek - to najlepszy czas na chapniecie takiego fajnego, niezdrowego fast-foodzika.
W Paryżu mogę Wam polecić najlepszego jakiego jeszcze nie próbowaliście falafela – opisywanego w wielu amerykańskich przewodnikach (nie wiem czy w polskich ?).
Knajpka znajduje się w sektorze Le Marais – wiec już z samej lokalizacji musi być niezła, co nie?
Jest to dzielnica żydowsko-gejowska, jest na topie i można tu znaleźć wiele koszernych sklepików czy pięknych synagog. Kiedyś ta dzielnica była słynna z biedoty – można było spotkać się z dużym ubóstwem ale później zaczęli osiedlać się tu ludzie możniejsi. W dniu dzisiejszym znajduje się tu wiele pubów, klubów czy kafejek naprawdę godnych polecenia. Zbiera się tu dużo Paryżan jak i turystów, chcących podziwiać dzisiejszy klimat Le Marais. Ja osobiście bardzo lubię to miejsce Paryża.  
Ale teraz wracam do falafela.
Knajpka nazywa się L’As du Fallafel i zlokalizowana jest pod adresem 34, rue des Rosiers.
 
Przed wejściem (zdj. www.yelp.com)
 
A wiec jak już wejdziecie w uliczkę i znajdziecie się pod danym adresem to zobaczycie kolejkę (nic dziwnego jesteście w Paryżu, a tu wszędzie są kolejki). Przed wejściem będzie pewnego rodzaju selekcja, ty wchodzisz-ty czekasz. Mała wskazówka- grupki kobiet-maja wejście bez czekania J

Dalsza instrukcja: zamawiamy falefelka i opychamy się pysznym, świeżym i bogatym w kalorie daniem!
Cena jest baaardzo przystepna, powiedzmy od 5 - 7 euro.
Jeżeli macie miejsce na cos jeszcze to teraz przeniosę Was w inne miejsce do 5 dzielnicy, do greckiej - chciałoby się powiedzieć kretynskiej ale chyba tak nie ładnie wiec – restauracji z Krety. Została mi ona polecona przez znajomych z Bliskiego Wschodu (uwierzcie mi oni wiedza jak prawdziwy kebab powinien smakować). Mieści się ona na rue Moufftard pod numerem 10 – L’Ile de Crete.
Tam rzeczywiście wszystko jest super świeże i bardzo dobre a na wyjście oprócz rachunku, rzecz jasna, dostaniecie po małym kawałeczku bakławy.
 
Wejście od Rue Moufftard (zdj. www.yelp.com)
 
Ulicę Moufftard zaliczam do moich ulubionych. Po pierwsze leży w 5-tce, po drugie tętni tam życie, po trzecie jest wiele skwerków przy których można spokojnie posiedzieć i napić się kawy, po czwarte często odbywają się tam targi - przy okazji, których grane są na żywo francuskie piosenki wiec można potańczyć, po piąte można się milo zaskoczyć. Np. Kiedyś gdy przyjechali do nas przyjaciele z Polski i w piątkowy wieczór byliśmy po nocnej eskapadzie, wracaliśmy do domu właśnie ta ulica i o 2 czy 3 nad ranem włączył się nam "mały głód". Większość z miejsc była praktycznie pozamykana - i w jednym otwartym barze, do którego zagadnęliśmy od niechcenia siedział mój palestyński kolega, szamiąc kurczaczka. Po wspólnej wymianie zdań jak dobrze cię widzieć o tej porze...dnia i wielu uśmiechach na ustach popędziliśmy zgodnie naprzód. Moje fumfele spytały czy zawsze tak kogoś spotykam i czy znam więcej takich przystojniaków :)


 

SMACZNEGO !!!

poniedziałek, 30 września 2013

Surrealistyczna poezja w wykonaniu Jacques Prévert

Dzisiaj rano przy dwóch stopniach na plusie (w Polsce zaczyna się naprawdę piękna zima tej jesieni) pomyślałam sobie, ze skoro już jest chłodno i już jest jesień to najlepszy moment aby przedstawić Wam ten piękny i zarazem smutny wiersz pióra Jacques Prévert.

Zrodlo


 Déjeuner du matin
 
Il a mis le café
Dans la tasse
Il a mis le lait
Dans la tasse de café
Il a mis le sucre
Dans le café au lait
Avec la petite cuiller
Il a tourné
Il a bu le café au lait
Et il a reposé la tasse
Sans me parler
Il a allumé
Une cigarette
Il a fait des ronds
Avec la fumée
Il a mis les cendres
Dans le cendrier
Sans me parler
Sans me regarder
Il s'est levé
Il a mis
Son chapeau sur sa tête
Il a mis son manteau de pluie
Parce qu'il pleuvait
Et il est parti
Sous la pluie
Sans une parole
Sans me regarder
Et moi j'ai pris
Ma tête dans ma main
Et j'ai pleuré
 

Przytoczyłam tutaj ten wiersz bo bardzo go lubię. Jeśli chodzi o interpretacje to jest trochę ciężej - bo słyszałam wiele opisów wiersza. Mnie kojarzy się  taki oto opis: rzecz się dzieje w barze (nie wiem czemu kojarzy mi się bar?), on siedzi i pije sobie kawę. Z drugiej strony baru wpatruje się w niego kobieta, która darzy go uczuciem, on jednak nie zwraca na nią uwagi. Wstaje, ubiera się i wychodzi- ona zostaje i płacze...
Może mam głupie skojarzenie ale tak mi się nasunął pierwszy scenariusz, gdy przeczytałam ten wiersz. W każdym razie jestem ciekawa jak widza to inni.

Taki Pan z papieroskiem


O samym autorze możecie przeczytać na wiki (link podałam na górze). Bardzo ciekawa postać, uwielbiana przez muzyków, aktorów czy innych pisarzy. Piosenkę o tym jak bardzo szanowanym człowiekiem był sam Prévert, napisał i wykonał Serge Gainsbourg (ten od miłości). Oto i ona:


Jacques Prévert był bardzo dobrze znany w środowisku kinowym jak i teatralnym. Napisal wiele scenariuszy dla filmow typu noir.
W latach 30-tych XX wieku założył z przyjaciółmi stowarzyszenie o nazwie "Groupe Octobre" na cześć Rewolucji Październikowej. Tam wlaśnie jako surrealista zaczął przedstawiać swoje dzieła po raz pierwszy, często tez grane były sztuki teatralne w bardzo dużym krzywym zwierciadle. Przykładowo, on jak i jego przyjaciele przebierali się (przebierali się tam dość często) za księży, aby drwić (czyt. nabijać się) z kościoła i panujących tam niedorzecznych czasami księży.
Jak będziecie w 11 dzielnicy przy Oberkampf, podejdźcie na  Rue de la Folie Mericourt. Pod numerem 13-tym zobaczycie budynek, w którym historia ta miała miejsce. Później wejdźcie do pobliskiego baru, napijcie się kawę - może i was ktoś będzie tam obserwował a później kto wie, opisze w swej poezji...

sobota, 28 września 2013

Niesamowita Wieża Eiffla

Gdy przyjeżdża się do Paryża w celach turystycznych czy tez biznesowych (szeroko rozumiane pojęcie) jednym z najważniejszych punktów z listy "to do & to see" jest bez wątpienia "zahaczenie" o Wieże Eiffla.


Zrodło
 

Ten najbardziej rozpowszechniony obiekt miasta i zarazem całej Francji, zlokalizowany jest w 7 dzielnicy.
Jest wiele dróg prowadzących pod monument ja osobiście lubię ta poniżej.
Wsiadamy w linie metra numer 6, obieramy kierunek Charles de GaulleÉtoile (już kiedyś tu opisałam) i wysiadamy na stacji Trocadéro.
Na mapie metra jest sugestia co do zwiedzania wieży, należy wysiąść na Bir-Hakeim ale ja uważam, ze lepszy i piękniejszy widok na samo dzień dobry będzie właśnie na stacji Trocadéro.

Gdy pierwszy raz tam mnie zawieziono, jechałam właśnie ta trasa. Wyszliśmy ze stacji metra i idąc przed siebie, mój Przewodnik kazał zamknąć oczy. Po kilku krokach i po odwróceniu się w lewo - miałam już otworzyć oczy. Była noc i to był jeden z tych momentów, których nie zapomnę.
Przede mną stała ona w całej swej niesamowitej wielkości, błyszcząc się co jakiś czas niczym choinka w święta. To było magiczne!

La tour Eiffel
Z ciekawostek dotyczących samej konstrukcji, która zbudowano w 1889 roku, specjalnie na Wystawę Światową (chciano ja tez później zdemontować), należy uwzględnić jej wysokość (324 m). Ponieważ wykonana jest ze stali, która ma wysoki współczynnik rozszerzalności cieplnej, jej wysokość zmienia się ok. 15 cm w zależności od panującej temperatury.
Jeżeli wiec będziecie chcieli "zobaczyć" (15 cm do 324 m to jak kropla w morzu) i pobyć na wyższej niż zwykle wieży to zachęcam do przyjazdu do Francji w miesiącach lipiec-sierpień.



W zależności od upodobania i możliwości, zarówno zdrowotnych jak i finansowych górują trzy typy cen.
Jeśli chcemy dojechać winda na drugie piętro wieży, musimy zapłacić 8,50 euro.
Jeżeli wybieramy się na sam szczyt, winda zawiezie nas tam za 14,50 euro.
Dla tych co nie lubią windy a lubią "zdrowotne" wspinaczki po schodach jest opcja trzecia, czyli 5 euro (wchodzimy tylko do drugiego pietra).
Niezależnie od pory roku czy pory dnia, przed kasą spotkamy się z ogromnymi kolejkami. Ale warto naprawdę postać i odczekać swoje. W kolejce zawsze można zobaczyć "coś" lub "kogoś" ciekawego.
W moim przypadku był to obecny wówczas obrońca PSG - Diego Lugano :)

piątek, 20 września 2013

Nocna pora na kulture

Jeżeli jesteście w Paryżu albo lepiej, wybieracie się do niego w najbliższym czasie to chce Was poinformować ze dokładnie 5-tego października, czyli za dwa tygodnie, w mieście rozpoczyna się festiwal kultury - La Nuit Blanche (Biała Noc). Wyobraźcie sobie, ze w jedna noc w roku Paryż zamienia się w żywa i otwartą galerie kultury...

Jak co roku podczas tego festiwalu można zobaczyć czasowe wystawy, zaprojektowane właśnie z okazji tego wydarzenia. Przez cala noc można wejść do muzeów, prywatnych lub publicznych galerii sztuki czy innych obiektów kulturalnych.


"Na mieście" będzie można podziwiać dzieła artystów z pięciu kontynentów świata. Jeśli więc zabłądzicie gdzieś przy nabrzeżach Sekwany, przy Canal Saint-Martin, w okolicach Republique, Marais czy w dzielnicach na Belleville to będziecie naocznymi świadkami niesamowitej atmosfery, towarzyszącej tej szczególnej i jedynej nocy w roku.



Z tego co mi wiadomo, będą brzmiały glosy dzwonów - tych prawdziwych i tych wirtualnych. W innym miejscu będzie można posłuchać muzyki wykonywanej przez kwartet smyczkowy. Muzyka będzie dosłownie niebiańska ponieważ  artyści z kwartetu będą grać ja na żywo z ... helikopterów latających nad naszymi głowami!
W miedzy czasie, (już na ziemi) inny artysta zaprezentuje swoja "Ode do miłości" za pomocą fajerwerków :)
W parku Belleville będzie można zobaczyć grę świateł i dźwięków, wzdłuż Sekwany będzie można potańczyć i poczuć się trochę jak w klubie a to wszystko za sprawa miksujących DJ.
Na Place de la Bataille de Stalingrad zagracie sobie w nietypowa grę włączającą stojące tam monumenty a Place de la Republique będzie otulony pięknymi rzeźbami...

Aaa i zapomniałam dodać, ze to wszystko jest oczywiście za darmo!

Dwanaście lat temu zorganizowano pierwszą w Paryżu "Biała Noc". Chciano aby wszyscy, bez znaczenia czy ich na to stać czy nie, zakosztowali kulturalnej niespodzianki serwowanej przez to europejskie miasto, które jest tak dobrze znane z kultury i sztuki.

Program festiwalu znajduje się TUTAJ.

Serdecznie namawiam Was do wzięcia udziału w tej akcji i później do zamieszczania zdjęć, tak aby kto chętny mógł zobaczyć co wyprawia się w Paryżu kiedy słońce już zachodzi a sztuczne światła nadają temu miastu inny, magiczny wymiar.